niedziela, 5 czerwca 2011

Pierwszy raz w tym sezonie postanowiliśmy z TŻem spać na tarasie... wieczorem posprawdzaliśmy prognozy pogody, żeby w nocy nie mieć mokrych niespodzianek. Ciepło, bezchmurnie. Zwinęliśmy pościelowe manaty, materac pod pachę i na wygrzany taras. Koło 24 było już chłodno. Podkołdrowe ciepło tym bardziej sprawiało przyjemność. Wpatrywaliśmy się w gwiazdy i co chwilę wydawało nam się, że jakaś spada na nas z nieba.Na ławce obok nas tliły się świeczki, które rano bardzo mnie zaskoczyły... Po przebudzeniu zaczęłam zbierać wszytsko z tarasu... materac..pościel..świece...ŚWIECE? Coś mnie zaciekawiło..przyjrzałam się im bliżej..W każdej z nich zatopione były nocne motyle. Ćmy zachęcone ciepłem i światłem nieostrożnie siadały na rozgrzanym wosku..i już zostały.. Efekt niesamowity..ćmy choć martwe stworzyły coś niezwykłego. Jedne z ładniejszych świeczek jakie posiadam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz