niedziela, 12 września 2010

kiedy pada deszcz...

Kalosze na nogi, parasol w dłoń i cała na przód w poszukiwaniu przygód. Na działce jest uroczo..nawet gdy mokro. Drewniany dom w deszczu wygrywa jesienne melodie, myszy śpią znużone monotonnym stukaniem w cieknący dach a na strychu pajęczyny zamieniają się w kropelkowe koronki...jak ja kocham to miejsce...

piątek, 10 września 2010

Fever ray-When I growe up

słysząc tę muzykę przenoszę się w inny wymiar...przepiękny teledysk pokazała mi przyjaciółka i zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Jest splotem bardzo fajnych skojarzeń..niektóre zimne i dziwne jesienne wieczory, serial carnivale..twin peaks... niektóre momenty w naszym życiu, które po latach wydają nam się całkiem nieprawdopodobne..aż z czasem nie jesteśmy pewni czy były snem czy jawą.. trochę przeszłości..młodzieńczych fascynacji.. wiary, w jeszcze wtedy "wykonalne niewykonalne".
http://www.youtube.com/watch?v=4F-CpE73o2M
tak było jeszcze kilka tygodni temu...

Kolejny wolny dzień...ale ten pełen pomysłów... juz przegrzebałam stare zdjęcia i skleciłam morską układankę...w ramach inspiracji.

czwartek, 9 września 2010


Remonty pełną parą...i choć priorytety się mnożą ..kaloryfery, zawory, rurki, wkręty, obejmy, to dobrze się wyspać jest jednak najważniejsze dlatego postanawiamy z Ulubionym przemalować nasz pokój-ponurak na jasno-szaro..ze zgniłej śliwki do surowej szarości..na pewno pokoju zrobi nam się dużo więcej a światło będzie miało się wreszcie gdzie podziać. Na dobry koniec dnia kilka wspomnień z minionych wakacji..
i jeszcze raz Haniutek :)

Jednak nie powstało dziś zbyt wiele... efektem dzisiejszego dnia wolnego są polakierowane drzwi do nowej łazenki i wycyklinowana podłoga.. moja wyobrażnia pracuje na coraz wiekszych obrotach. Juz widze bielony kredens pod umywalką i czuje aromatyczne świeczki podczas kąpieli.. z dnia na dzień coraz bliżej :) Na dzień dzisiejszy wygląda to tak

Dziś dzień wolny od pracy...powinna wyjść ustawa ze wszytskie dni wolne od pracy powinny być słoneczne...a jeśli nie słoneczne to przynajmniej miłodeszczowe...ciepłofilmowe.. albo po prostu wspólne.. dzisiejszy dzień nie jest żadnym z wyżej wymienionych..dzisiejszy dzień jest leniwy..choć gdzieś w głowie świtają jakieś pomysły..ale daleeeko. Może do wieczora jednak coś powstanie.
Wczoraj natomiast był dzień słoneczny ..w pracy.. miłym akcentem był śliczny prezent od koleżanki.. cudowna rękawica kuchenna i urocza pidżamka.. w sam raz na te leniwe dni.


A zaraz za Małą Hanią nowy w domu jest aparat.. polaroid wielkościa przypominający kombajn.. na pchlim targu kupiony w komplecie z przeterminowanymi papierami o lat 18.. i w tym jego urok.

No i jest nowy członek rodziny...Mała Hania